środa, 27 kwietnia 2011

Be strong and get skinny.

Dziś był tysiąc kcal. Górna granica, no cóż. Za sobą mam 50min roweru i jakieś 3 godziny łażenia po mieście. Chociaż i tak jestem z siebie zadowolona, bo prawie się dziś złamałam. Jebane węglowodany. Ciągle kuszą..ale jestem silna, obiecuję, że się nie dam! 
Jutro zjem mniej, postaram się bardziej! Przysięgam.

Ojciec przesłał mi kasę. Siedem stów na ciuchy. Coś pięknego.. Do szczęścia pozostaje mi tylko schudnąć i wydać te pieniądze!

A na koniec coś motywującego..

4 komentarze:

  1. Ale zazdroszczę! 7stów! Łał... :D super!
    Dzięki za pociechę:) Skoro mówisz,że da się to naprawić... No ludzie jakoś chudną przecież:) Zrobiłam plan. Rozpisałam jedzenie na następny tydzień i nie zamierzam się złamać! Tobie też tego życzę. Jedzmy z głową. Buźka:)

    Sagitta

    OdpowiedzUsuń
  2. Spaliłaś na pewno dużą część, takie spacerowanie mimo wszystko spala kalorie :)
    Najważniejsze jest to, żeby znaleźć coś pozytywnego - nie załamałaś się, więc jest już mały sukces. A będzie jeszcze lepiej! Powodzenia; będę odwiedzać częściej :)

    PS jakbyś chciała mnie odwiedzić, to mój adres: calorie.ownlog.com. Mam hasło na blogu, zależy mi na bezpieczeństwie. Jakbyś je chciała, pisz na mail: aggace@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie kochana. Gratuluję, że się nie dałaś. Na pewno też bardzo dużo spaliłaś.

    Kup sobie piękne ciuszki i ciesz się figurą, która robi się coraz szczuplejsza. :)

    Przez kilka dni będę teraz miała na blogu hasło, bo jest zagrożenie wejścia osób niepowołanych. Jeśli byś je chciała mój e-mail : karmelka_1992@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam takie plany że jak schudnę kupię sobie mnustwo ciuchów. Na 1000 kcal też się schudnie a po za tym dużo spaliłaś. ana-motyl.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń