Święta zjebane, brawo. Najpierw mi wpychali żarcie, potem sama sobie wpychałam. Sobota + niedziela - spotkania pierwszego stopnia z kiblem, w poniedziałek nie było jak, bo byłam u babci eeh..
Nie ma co płakać teraz, chciało się żreć to się ma. Dobra, dziś już się ogarniam. Zero rzygania i zero wpierdalania. 700 kcal koniec kropka. No, może być wyjątkowo do tysiąca. I rower stacjonarny codziennie!
Strój mi przysłali, ale zaszła pomyłka i nie ten co chciałam, więc oddadzą kasę. Trudno, kupię jakiś inny..
A odchudzony sernik smakował jak serek zmielony, ale był smaczny. Pominę fakt, że doprowadził do napadu, więc może lepiej o nim zapomnieć i nie podawać tu przepisu..
Idę spać. Trzymajcie się chudo ;*
jak dostaniesz ten dobry :) pokaz nam zdjęcie :* teraz jest dużo do nadrobienie po świętach ale proszę Cię nie wymiotuj :*
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim niedobrze, że wymiotowałaś. Ale cóż już po fakcie.
OdpowiedzUsuńProszę Cię jednak nie rób już tego. :*
Teraz z siłą ruszamy w przyszłość. :)